blueslover blueslover
3467
BLOG

Polanie i Początki Bluesa w Polsce

blueslover blueslover Kultura Obserwuj notkę 12

 

Polanie to pierwszy polski zespół rhythmandbluesowy. Nie wiem kto wypowiedział to zdanie jako pierwszy, ale zdanie to występuje w każdym opracowaniu dotyczącym Polan i to z reguły jako pierwsze. Mnie to zdanie bardzo drażni. Po pierwsze nigdzie nie określono co to jest ten rhythmandblusowy styl, a po drugie chyba nie można tak bezdyskusyjnie przyznawać im pierwszeństwo w czymkolwiek.
 
O samym pojęciu rhythm and blues muszę napisać osobno. Zabieram się do tego tematu już od dawna, ale nie mogę się sprężyć. To jeden z tych tematów, które z nieznanego mi powodu wzbudzają lekką niechęć, a należy go podjąć z powodów zasadniczych.
 
W 1957 roku w Sopocie odbywał się II Festiwal Jazzowy. Jednym z występujących był biały wokalista śpiewający jazz i rock’n’roll – Big Bill Ramsey. Wykonał on między innymi znany standard jump bluesa – Caldonia. O jump bluesie i autorze tego przeboju Louisie Jordanie napisałem notkę już jakiś czas temu (Jump Blues i Louis Jordan).
Chyba mało kto wiedział wtedy, że usłyszeli bluesa. Był to w Polsce gatunek prawie zupełnie nieznany. Publiczność jednak zareagowała niesłychanie żywiołowo, głośno i radośnie.
 
Następna lekcja bluesa w Polsce miała miejsce w Warszawie w 1964 roku. Na Jazz Jamboree wystąpili odbywający tour po Europie Howlin Wolf, Willie Dixon i Sunnyland Slim. To była już większa dawka bluesa i to w najlepszym wykonaniu. Widownia przyszła na jazz, ale przyjęła bluesmanów bardzo przychylnie, choć jak sądzę nazwiska artystów były im mało znane. Nie byli przecież saksofonistami czy trębaczami. Organki zaś nie kojarzyły się z jazzem.
 
W listopadzie 1965 roku do Polski przybyła grupa The Animals. Odbyła dwutygodniowy tour, w którym towarzyszył jej jako support zespół Polanie.
Jak doszło do powstania Polan ?
 
Na wspomnianym II Festiwalu w Sopocie obecny był Franciszek Walicki, dziennikarz, który fascynował się rock’n’rollem. Miał do tego talent organizacyjny i odpowiednią siłę przebicia. W 1959 roku założył zespół Rhytm And Blues. Obok Walickiego w skład wchodzili: Bogusław Grzyb (bardziej znany jako Leszek Bogdanowicz), Edward Malicki i Leonard Szymański. Wokalistą został Bogusław Wyrobek, trochę później dołączył Michaj Burano.
Pierwszy występ zespół dał w gdańskim klubie Rudy Kot. Oj, co tam się działo !!!
 
Cała młodzież z Pomorza oszalała na punkcie zespołu Rhythm And Blues. Bogdanowicz grał na gitarze elektrycznej, chyba jako pierwszy w Polsce. Śmiesznie to dziś wygląda, ale wzmacniacz miał moc 15 W. Został zaadaptowany z sowieckiego magnetofonu.
Zespół grał tylko covery przebojów zagranicznych takich sław jak Bill Haley, Jerry Lee Lewis, Chuck Berry czy Paul Anka. Wyrobek śpiewał po angielsku.
 
(Pamiętam, że mój ojciec miał płytę 45-obrotową, na której Wyrobek śpiewał Dianę i Smoke Gets In Your Eyes. Byłem dzieckiem ale bardzo mi się te piosenki podobały, zresztą podobają mi się do dziś. Niestety dużo później gdy przegrywałem płyty analogowe na kasety już tej płyty nie znalazłem, podobnie jak longplaya Polan, o czym będzie dalej.)
 
We wrześniu 1959 roku Rhythm And Blues przybył na występy do Warszawy. Na swoją zgubę. Zespół dał kilka koncertów, w tym zagrał i w Pałacu Kultury i Nauki. Rozentuzjazmowana publiczność poczyniła pewne szkody w wyposażeniu sal. Władze, które niechętnie patrzyły na nowinki z ‘dekadenckiego’ Zachodu skorzystały z pretekstu i przystąpiły do nagonki. Wkrótce zespół rozwiązano.
 
Walicki nie poddał się. Z jego inicjatywy w 1960 roku powstali Czerwono-Czarni, a rok później Niebiesko-Czarni. W 1964 roku pojawiły się nowe zespoły – Tajfuny, Chochoły, Dzikusy. Był to początek tzw. polskiego big-bitu.
 
Według legendy grupa Polanie powstała na jakimś skrzyżowaniu dróg, na którym spotkały się autobusy wiozące Czerwono-Czarnych i Niebiesko-Czarnych na koncerty. Muzycy ucięli sobie pogawędkę. Okazało się, że niektórzy z nich mieli dosyć big-bitu i pragnęli grać coś więcej. W efekcie powstał nowy zespół w składzie: Piotr Puławski (z Cz-Cz), Wiesław Bernolak (z Cz-Cz), Zbigniew Bernolak (z N-Cz), Włodzimierz Wander (z N-Cz) i Andrzej Nebeski (z N-Cz).
 
Był to sierpień 1965 roku. Nazwę Polanie wybrała szwedzka aktorka Bibi Anderson, która gościła wtedy w Warszawie. Wszyscy muzycy zespołu byli świetnymi instrumentalistami.
Nie wiem jak to się stało, że akurat Polanie odbyli trasę z Animalsami. Eric Burdon był zaskoczony poziomem ich gry. Przed wyjazdem z Polski podarował Puławskiemu spory zbiór taśm z muzyką czarnych bluesmanów, którą był zafascynowany. Moim zdaniem to te taśmy dały początek bluesowi w Polsce. Skopiowane, znalazły się u wielu innych polskich muzyków. Muzyka z tych taśm skłoniła np. Tadeusza Nalepę do porzucenia repertuaru Blackoutów i poświęcenia się bluesowi.
 
Kontakt z Animalsami spowodował zmianę stylu gry Polan. Początkowy zamiar by obyć się bez solisty uległ zmianie. Puławski wzorem Burdona zaczął śpiewać, zaś Wiesław Bernolak oprócz gitary grał również na organach. Polanie zmienili też repertuar. Opierali się na zachodnich standardach, ale zaczęli też tworzyć własne utwory.
 
W 1966 roku wyjechali na występy do Skandynawii i Niemiec. Koncertowali bardzo intensywnie. W ciągu siedmiu miesięcy wystąpi 178 razy. Odnieśli duży sukces. W Hamburgu odbywał się "International Folk & Blues Festival 66". Udział wzięły 33 grupy z 18 państw. Polanie okazali się najlepsi. Po powrocie w 1967 roku zagrali kilka koncertów w Polsce, a potem wyjechali na tour po Związku Radzieckim.
 
W październiku 1967 nagrali swoją pierwszą i jedyną płytę. Przedtem nagrywali tylko w radio. Na pierwszej stronie longplaya znajdowały się utwory własne zespołu. Strona B składała się z zagranicznych przebojów Raya Charlesa, Animalsów, Kinksów. Płyta cieszyła się olbrzymim powodzeniem gdyż była całkiem inna niż typowe wtedy big-bitowe przeboje.
 
Po wydaniu płyty zespół praktycznie rozpadł się. Bracia Bernolakowie odeszli. Wander i Nebeski chcieli ratować Polan. Zaprosili nowych muzyków: Danę Lerską, Huberta Szymczyńskiego, Andrzeja Mikołajczaka, Zbigniewa Karwackiego i Wojciecha Skowrońskiego. W teorii skład taki miał duży potencjał. Jednak po nagraniu kilku piosenek dla radiowej Trójki i odbyciu kilku koncertów jeszcze przed końcem 1968 roku Polanie przestali istnieć. Mogę tylko powiedzieć – szkoda.
 
 
 


Polanie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   Polanie

blueslover
O mnie blueslover

Muzykę klasyczną można znaleźć na moim drugim blogu, tutaj: CLASSICAL IS WONDERFUL

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura